Wybierając meble, kierujmy się wzlędami praktycznymi. Najlepiej postawić na proste formy i stonowane kolory, a – dla równowagi – zaszaleć z dodatkami. Jeśli chcemy mieć pewność, że układ i kształt mebli będzie w 100% odpowiadać naszym potrzebom, wybierzmy kuchnię na wymiar. >> zobacz meble kuchenne. Każdy z nas marzy o własnym azylu, bezpiecznej przystani. Miejscu, które jest w stanie zapewnić schronienie i być punktem, do którego zawsze chętnie się wraca. W zależności od indywidualnych potrzeb dla niektórych będzie to dom, a dla innych mieszkanie. Wiele osób staje przed wyborem odpowiedniego lokum, analizując wszelkie "za" i "przeciw". Próbują one odpowiedzieć na pytanie, co będzie lepszym rozwiązaniem - własny dom pod miastem czy mieszkanie w centrum? Bez wątpienia oba rozwiązania mają swoje plusy i minusy. Postaramy się przyjrzeć każdej z opcji i stwierdzić, który wariant okazuje się być chętniej w centrum wielkiego miastaMieszkanie w centrum miasta to jedna z opcji, z której mogą skorzystać młodzi ludzie, decydujący się na zakup wymarzonego lokum. Z pewnością kierują się oni takimi czynnikami jak bliskość do ważnych, często uczęszczanych miejsc - pracy, placówek edukacyjnych, sklepów czy miejsc o charakterze rekreacyjnym. Warto jednak zauważyć, że pod pozorną bliskością mogą kryć się utrudnienia w postaci kłopotliwego dojazdu. O ile wszystkie te miejsca są położone w niedalekiej odległości od mieszkania i można do nich dojść pieszo - nie ma problemu. Pojawia się on wtedy, kiedy jesteśmy zdani na dojazdy, które w dużym mieście, takim jak Warszawa, mogą trwać nawet ponad godzinę. Po zatłoczonych w godzinach szczytu ulicach trudno poruszać się samochodem, dlatego większość osób zamieszkujących stolicę wybiera komunikację miejską, która nie należy do najbardziej komfortowych rozwiązań. Mieszkanie w centrum to zazwyczaj również większe niż poza nim opłaty oraz mniejsza powierzchnia, chociaż istnieje również możliwość nabycia lokalu o dużym metrażu. Niestety, im jest on większy, tym większa będzie cena za mieszkanie. Kolejnym minusem zakupu mieszkania w ścisłym centrum jest również to, że zwykle są to nieruchomości pochodzące z rynku wtórnego. Deweloperzy wybierają zazwyczaj ustronne miejsca na peryferiach miasta, aniżeli tętniące życiem przez dwadzieścia cztery godziny na dobę osiedla. Jednak znalezienie mieszkania z rynku pierwotnego usytuowanego w interesującej nas lokalizacji również jest możliwe - wystarczy dobrze poszukać, a z pewnością każdemu uda się znaleźć opcję odpowiednią dla drugie z możliwych rozwiązań, na które decyduje się coraz więcej osób - zarówno młodych, jak i starszych, zmęczonych życiem związanym z nieustannym pędem oraz wiecznym szumem. Wybierając dom pod miastem mamy możliwość stworzenia bezpiecznego azylu z dala od hałasu, w cichej oraz spokojnej okolicy, która sprzyja relaksowi oraz spędzaniu wolnego czasu w gronie najbliższych. Ponadto domy są zwykle o wiele bardziej przestronne, a wśród szerokiego wyboru możliwości nie jest trudno znaleźć rozwiązanie idealnie dopasowane do konkretnych potrzeb. Na uwagę zasługują osiedla domków jednorodzinnych tworzone przez deweloperów, na przykład luksusowe domy i rezydencje Ventana położone pod Warszawą. Ponadczasowe projekty z nutą nowoczesności nie są jedynie domami na sprzedaż, ale wiążą się z szeregiem atrakcji oraz udogodnień. Wśród nich można wyróżnić prywatny kort tenisowy, place zabaw dla najmłodszych, tereny zielone oraz całodobową ochronę wraz z monitoringiem. To doskonała propozycja szczególnie dla rodzin z dziećmi. W zależności od odmiennych potrzeb oraz konkretnych oczekiwań każda osoba zainteresowana nabyciem nieruchomości wybierze inne, dogodne dla siebie rozwiązanie. Przed podjęciem decyzji warto jednak dokładnie zastanowić się nad plusami oraz minusami każdego rozwiązania, aby móc cieszyć się wymarzonym lokum, będącym spełnieniem marzeń. Każdy marzy o własnym domu. Jednak ze względów finansowych często rezygnujemy z tej myśli i decydujemy się na zakup mieszkania w bloku. Okazuje się jednak, że dom pod miastem może być podobnym wydatkiem jak mieszkanie w Łęcznej. Tak jest w przypadku nowo powstającego Osiedla Podzamcze. (Artykuł sponsorowany)

Podczas wyboru domu, najbardziej problematyczną kwestią jest jego lokalizacja. Czy chcemy mieszkać w centrum czy poza miastem? To często zadawane pytanie. Sprawdź jakie zalety i wady kryją obydwa rozwiązania. Domy deweloperskie w centrum miasta Jedną z głównych zalet domów położonych w centrum miasta jest chociażby bardzo dobre połączenie komunikacyjne. Biorąc pod uwagę pracę lub codzienny dojazd dzieci do szkoły jest to rozwiązanie zdecydowanie mniej uciążliwie i kosztowne. Zamieszkanie w dużej aglomeracji może się jednak wiązać z korkami i utrudnieniami w ruchu, które przedłużają powrót do domu. W przypadku lokalizacji poza miastem, należy liczyć się z większymi kosztami dojazdów i dłuższymi trasami. Z drugiej strony, dom deweloperski w centrum miasta to łatwy dostęp do kultury. W zasięgu ręki znajdują się niemal wszystkie muzea, teatry czy też restauracje. W przypadku domu poza miastem jest to trochę utrudnione. Wszędzie musisz dojechać, co wymaga dodatkowej organizacji i planowania. Dlatego też dla typowego bon vivanta dom w centrum miasta będzie strzałem w dziesiątkę! Umożliwi mu łatwy dostęp do rozrywki, a zgiełk miasta i niedaleka odległość od pubów czy dyskotek nie będzie mu przeszkadzać. Lubisz ciszę i spokój? Zdecydowanie lepiej odnajdziesz się w domu na obrzeżach. Korzyści domu pod miastem Największymi zaletami domów deweloperskich poza miastem są: atrakcyjne ceny oraz otoczenie. Na obrzeżach często spotykamy się z liczną zielenią, lasami i ciszą, która daje duże poczucie prywatności. Zaciszne lokalizacje z dostępem do placów zabaw i parków, najczęściej wybierane są przez rodziny z dziećmi. Takie miejsce sprzyja spędzaniu czasu na świeżym powietrzu i zachęca do aktywności fizycznej. Decydując się na zakup domu z dala od centrum miasta, możemy też liczyć na niższe ceny. Samo kupno działki, może się okazać kilkukrotnie tańsze. Dodatkowo, domy w takich miejscach są zdecydowanie bardziej przestronne. Dom poza miastem to również mniejszy hałas oraz ograniczona liczba spalin. Jeżeli szukasz domu w atrakcyjnej lokalizacji, sprawdź ofertę Lea Development: Wzgórze Witosa to osiedle położone w bliskiej odległości od centrum miasta oraz Katowic i innych miast ościennych, w otoczeniu przyrody, parków i placów zabaw.

Atutem mieszkania w centrum miast jest bliska odległość do pracy, czy szkoły. Zdecydowanie większy komfort daje jednak zamieszkanie w domu pod miastem co wynika przede wszystkim z większego metrażu. Dlaczego jeszcze warto zdecydować się na osiedlenie poza centrum? Odpowiedź na to pytanie znajduje się w niniejszym artykule. Dlaczego warto zamieszkać w domu pod miastem? Jak
Budowa domu na wsi czy mieszkanie w mieście? Przypomina to konflikt tragiczny, bo może się wydawać, że nie ma dobrej odpowiedzi na tak postawione pytanie. Jeśli jednak stoisz przed tym wyborem i musisz szybko podjąć decyzję, czy wybrać dom pod miastem, czy mieszkanie, to przygotowaliśmy dla Ciebie małą ściągawkę w tym temacie, ale pamiętaj – ostateczny wybór i tak należy do Ciebie! co zyskujesz, gdy mieszkasz na wsi, z jakimi kłopotami zmagają się mieszkańcy wsi, jak wybrać projekt domu na wieś lub na przedmieścia. Wybór przyszłego miejsca zamieszkania jest trudny. W końcu przyszłość skrywa przed Tobą jeszcze wiele niespodzianek, więc jak tu zyskać pewność, że to właśnie z tą lokalizacją chcesz związać się na dłużej? Na szczęście tę decyzję – jak każdą inną – można podjąć na podstawie wielu konkretnych przesłanek. I wtedy Twój nowy dom jest niemal na wyciągnięcie ręki! Pamiętaj: wybór lokalizacji często wynika z tego, jak postrzegasz swoją przyszłość, co jest dla Ciebie ważne. Dlatego chcemy Ci pokazać, jak rozstrzygnąć tę kwestię. Zalety mieszkania w mieście – poznaj najważniejsze z nich Dom na wsi czy mieszkanie w mieście? Zacznij od zapoznania się z zaletami obu tych lokalizacji. Zaczniemy od plusów mieszkania w mieście. Należą do nich: Większy wybór lokalizacji – nie tylko w kontekście wielu miast, ale także wielu dzielnic. Możesz wybrać miejsce, które najbardziej odpowiada Ci swoim charakterem. W miastach jest też wiele nowych inwestycji, a i tak wciąż powstają nowe. Masz w czym wybierać. Więcej miejsc pracy – to ważny aspekt, jeśli przy okazji budowy domu masz zamiar w ogóle zmienić swoje życie i stawić czoła nowym wyzwaniom. W mieście na pewno znajdziesz ich więcej. Różnorodność sklepów–oraz ich dostępność praktycznie zawsze wtedy, kiedy czegoś Ci zabraknie. To duże udogodnienie na co dzień. Zwłaszcza gdy nie masz czasu na planowanie dużych zakupów. Lepsza komunikacja – środki transportu publicznego jeżdżące co kilka czy kilkanaście minut, dworce autobusowe i kolejowe. W mieście dużo prościej wsiąść do pociągu byle jakiego. To świetnie rozwiązanie dla tych, którzy kochają podróże. Lub tych, którzy z jakiegoś powodu wciąż nie mają prawa jazdy. Jakie są wady życia w mieście? A co z minusami mieszkania w mieście? Na liście wad mieszkania w mieście na pewno znalazły by się trzy poniższe punkty: hałas, dużo sąsiadów, mało prywatności. Są oczywiście osoby, które kochają życie w mieście, jego dynamikę oraz duże zaludnienie. To ma swoje zalety. Jeśli jednak nie należysz do tej grupy – wtedy mieszkanie w mieście zamiast sprawiać Ci przyjemność, będzie wpływać na Ciebie negatywnie. A chyba nie w to chcesz inwestować czas, pieniądze i energię. Przeczytaj także: Dom czy mieszkanie – co wybrać? Dom pod miastem – zalety tej lokalizacji Dobrze, skoro już wiesz, z czym wiąże się mieszkanie w mieście, to przejdźmy do opisu zalet mieszkania poza miastem. Do przeprowadzki pod miasto czy na wieś na pewno przekonują: Dużo zieleni – ogromne pola, naturalne kolory zieleni i brązu – to wszystko zyskasz, jeśli zdecydujesz się na dom pod miastem lub na wsi. Spokój – wynika on przede wszystkim z zupełnie innego tempa życia na wsi. Tam codzienność po prostu toczy się wolniej i bardziej w zgodzie z naturą. Mniej sąsiadów – co przekłada się także na większą prywatność. Jeśli lubisz samotność, szeroką perspektywę, a ludzi zapraszasz do siebie jedynie od czasu do czasu, dom może być rozwiązaniem dla Ciebie. Większa przestrzeń niż w mieszkaniu – i to często w tej samej cenie! Dom na wsi, który metrażem znacznie przewyższa mieszkanie w mieście, potrafi kosztować mniej lub tyle samo, co średniej wielkości mieszkanie w bloku. Główne wady mieszkania na wsi Dom na wsi czy pod miastem ma też jednak swoje wady. Zobacz, z czym zmagają się mieszkańcy wsi lub przedmieść: dalekie dojazdy, brak infrastruktury miejskiej, wiele obowiązków wokół domu, jedynie małe sklepy w pobliżu. Lista wygląda oczywiście nieco gorzej niż sama rzeczywistość. Z każdym z tych punktów można sobie świetnie poradzić i tak zorganizować codzienność, żeby nie odczuwać żadnych braków. Zwróć jednak uwagę, że jeśli zdecydujesz się na dom poza miastem, ale do pracy i tak będziesz dojeżdżać, to trudniej będzie Ci po coś szybko wrócić czy skoczyć do domu, żeby się przebrać między jednym a drugim spotkaniem. Warto też wtedy zainwestować w nowoczesne rozwiązania (np. okna i systemy Smart Home od VELUX), które sprawią, że nawet gdy wrócisz do domu po upalnym dniu, to będzie on wywietrzony, a temperatura wciąż będzie odpowiadać Twojemu komfortowi cieplnemu. Jak wybrać projekt domu na wieś lub na przedmieścia? Skłaniasz się jednak do przeprowadzki na wieś? W takim razie czeka Cię fascynująca podróż po różnych projektach domów. Dla ułatwienia wyboru chcemy Ci wskazać pomieszczenia i rozwiązania, które sprawią, że dom na wsi będzie bardziej funkcjonalny. Są to podpiwniczenie, spiżarnia, inteligentne rozwiązania w domu (np. fotowoltaika), inteligentne okna oraz moskitiery. Przeczytaj także: Budować czy kupić dom? Wady i zalety obu rozwiązań Mamy nadzieję, że dzięki temu artykułowi łatwiej Ci będzie podjąć decyzję. Pamiętaj, że najlepiej mieszkać tam, gdzie czujesz się najlepiej. Przemyśl wszystkie za i przeciw, porozmawiaj z najbliższymi i wybierz lokalizację, która najbardziej przypadnie Wam do gustu. Tak jak napisaliśmy na samym początku – ostateczny wybór należy do Ciebie. Jak wybrać projekt domu - zasady Budowa domu to poważna decyzja. Do wyboru mamy kilkanaście tysięcy projektów gotowych - dowiedz się, co jest ważne przy wyborze projektu! Domy Aktywnych Rozwiązań - projekty Koncepcja Domów Aktywnych łączy wysoką efektywność energetyczną, doskonały komfort mieszkania i dbałość o środowisko naturalne. Pobierz poradnik VELUX i zainspiruj się Zbuduj piękne i pełne światła poddasze. Pobierz nasz ekspercki poradnik i poznaj sposoby na dobrze zaprojektowaną przestrzeń. Katarzyna Wojewoda-Leśniewicz redaktor Bankier.pl. publikacja. 2016-04-08 06:00. Kupując mieszkanie za 350 tys. zł na kredyt, klient powinien tytułem wkładu własnego wnieść 15 proc., czyli
Pamiętacie, jak w jednym z wpisów porównywałem koszty związane z posiadaniem mieszkania w centrum i na obrzeżach? Otóż pojawił się tam ostatnio komentarz z taką oto zagadką: Oj, ja też mam że tak powiem problem na przyszłość… Kupno mieszkania w mieście czy budowa domu. Załóżmy że z mężem będziemy mieli prace w tym samym mieście i… albo kupujemy tam mieszkanie z rynku wtórnego 3 pokojowe za ok 150 tyś + remont. Lub budujemy dom 18km od miejsca pracy na działce od rodziców.. koszt domu – cholera go wie ile 300-500tys, taki około 120 metrowy. Od dziecka mieszkam na wsi i jest fajniee.. 🙂 przyszły mąż choć mieszka w małym mieście w bloku zawsze bardzo chciałby na wsi. Tylko.. 18km do pracy – trzeba mieć 2 samochody, koszt paliwa przy małym aucie coś ok 300-400zl *2 plus ich utrzymanie itd., to za te pieniądze mogłabym już czynsz płacić w mieście. W mieście pewnie poruszalibyśmy się rowerami lub komunikacją miejską więc wystarczyłoby jedno auto na wypady rodzinne. Gdy będą dzieci to rozwój ich w mieście chyba lepszy, choć niekoniecznie 🙂 bliżje szkoła, dodatkowe zajęcia.. za to u mnie na wsi większość dzieci potrafi jeszcze żyć bez komputera itd., w mieście o to bardzo ciężko 🙂 no i tu pytanie, gdzie będzie taniej i wygodniej? Coś mi się zdaję że w mieście wcale życie nie jest droższe. Ale gdzie byłoby lepiej, przyjemniej.. pewnie na wsi 🙂 Co o tym myślicie? Zamiast odpowiadać na komentarz, wysłałem do jego autorki maila z pytaniem, czy zechciałaby zostać “bohaterką” jednego z wpisów. Po twierdzącej odpowiedzi i zdobyciu przeze mnie dodatkowych informacji, pytanie “w pigułce” wygląda następująco: “co się bardziej opłaca: kupno mieszkania za zł ( + remont) blisko miejsca pracy, czy budowa domu za zł 18 km od miejsca pracy”. Po kilku mailach tak właśnie zmodyfikowaliśmy kwoty, bazując na ofertach sprzedaży mieszkań i szacunkowych kosztach budowy domu. Magda deklaruje, że mieszkanie kupiliby bez kredytu. Postawienie stanu surowego domu również nie wymagałoby wsparcia finansowego. Później rozciągnęliby wykończenie na kilka lat, finansując je z bieżących przychodów. Różnica w kosztach zapewnienia sobie dachu nad głową wynosi więc: zł – zł = zł Spora przewaga mieszkania, ale to i tak nic w porównaniu do sytuacji, kiedy musieliby się posługiwać kredytem. W takim wypadku różnica byłaby ponad 2-krotnie większa, a comiesięczne obciążenie naprawdę znaczące (~ 950 zł w przypadku mieszkania, ~ 2200 zł w przypadku domu). Nie będę w tym wpisie kontynuował wątku kredytu, bo nie jest to tematem rozważań czytelniczki, a poza tym skomplikowałoby obliczenia. Druga różnica w kosztach wiąże się z transportem. Pracując 18 km od miejsca zamieszkania, nasza para byłaby skazana na kupno drugiego samochodu i codzienne pokonywanie 36 km (każdym z dwóch aut!). 72 kilometry dziennie razy 250 pracujących dni w roku to km rocznie. Przy spalaniu 5,5 litrów ON na 100 km to koszt około 5400 zł rocznie, czyli ~ 450 zł miesięcznie za paliwo do obu samochodów. Mieszkając blisko pracy spokojnie mogliby “się zamknąć” w 100 zł na bilety komunikacji miejskiej (a być może nawet tego by nie potrzebowali). Wybór domu wiązałby się też z kupnem dodatkowego samochodu. Przyjmując kupno używanego auta za zł co 7 lat (mniej więcej takie podejście deklarowała Magda), mamy kolejne 240 zł miesięcznie (i to nie uwzględniając tego, że co miesiąc moglibyśmy inwestować tą kwotę). Jego utrzymanie (koszty poza paliwem) również nie byłoby darmowe – policzmy 100 zł miesięcznie. Różnica pomiędzy miesięcznymi kosztami transportu przedstawia się tak: 450 zł (koszt paliwa na dwa samochody) – 100 zł (bilety komunikacji miejskiej przy wariancie z mieszkaniem) + 240 zł (koszt dodatkowego samochodu) + 100 zł (serwisowanie drugiego samochodu) = 690 zł (średnio, co miesiąc!) Kwota jest naprawdę spora, chociaż można się pokusić o jej obniżenie chociaż o kilkadziesiąt złotych (potencjalnie więcej), wybierając wspólne dojazdy! Magda pisała też, że przyszły mąż planuje w sezonie pokonywać codziennie prawie 40 km rowerem (brawo za chęci!), co również pozytywnie wpłynie na koszty jego dojazdów. Można też założyć instalację gazową do obu aut, co prawdopodobnie zamortyzuje się po kilku latach i pozwoli obniżyć sumaryczne koszty. Niestety – jest jeszcze coś, co dość mocno obciąży budżet naszych bohaterów: koszt dodatkowego czasu spędzonego za kółkiem. Zakładając umiarkowane korki na drodze dojazdowej, powinni oni mieć świadomość, że każde z nich odda dodatkową godzinę swojego czasu w każdy dzień pracujący na komunikację pomiędzy domem a pracą. To sporo – można to bardzo orientacyjnie wycenić na 1h dziennie * 2 osoby * 250 dni w roku * 10 zł/h / 12 miesięcy = 420 zł / miesiąc. To, czy ten koszt dodać do obliczeń zależy od podejścia i definicji “straconego czasu” (z 690 zł zrobi się aż 1110 zł/miesiąc!). Według mojego systemu wartości czas dojazdu do pracy autem ogranicza mój czas dla siebie, dzieci, rodziny itp. Ale każdy patrzy na to nieco inaczej – sam w zupełnie inny sposób pozycjonuję dojazd do pracy rowerem (sport, zdrowie, radość…). Trzecią istotną różnicą w kosztach obu rozwiązań jest samo utrzymanie nieruchomości. Nawet zakładając kupno leciwego mieszkania z drugiej ręki, opłaty spokojnie zamkną się w 600 zł miesięcznie (średnio w roku) – być może znacznie mniej, jeśli budynek byłby nowszy/lepiej docieplony. Utrzymanie domu na pewno będzie o kilkaset złotych wyższe. Nie mając doświadczenia w tej materii – strzelam: 900 zł miesięcznie (może ktoś bardziej doświadczony i mający porównanie się wypowie?). 120 metrów kwadratowych do ogrzania, więcej miejsc w których następuje utrata ciepła, oświetlenie całości, a nawet indywidualna umowa na wywóz śmieci – to wszystko ma znaczenie! Na pewno też koszt utrzymania poszczególnych elementów nieruchomości będzie wyższy – przykładowo, w domu awaria pieca centralnego ogrzewania nie zostanie rozłożona na wszystkich mieszkańców i naprawiona z funduszu remontowego, na który składa się wiele osób – całość jest niestety na głowie (raczej: w portfelu) jednego właściciela. Nie wiem jak to oszacować, ale zakładając dodatkowe (względem mieszkania) 100 zł miesięcznie ustalam chyba absolutnym minimum. I ostatnia sprawa – czas potrzebny na utrzymanie większej powierzchni. Tu znowu fakt jego wliczenia do kosztów zależy od podejścia, ale przyjmując 10 godzin miesięcznie więcej (duża powierzchnia do sprzątania, kilka łazienek, ogród itp – nie biorę nawet pod uwagę odśnieżania, bo to przecież przyjemność 🙂 ), można doliczyć dodatkowe 100 zł/miesiąc. Razem: 300 zł (różnica w opłatach) + 100 zł (naprawy/wymiany z własnej kieszeni) + (opcjonalnie) 100 zł (czas na utrzymanie) = 400 (500) zł / miesiąc SUMA: początkowe zł + 690 zł/miesiąc (1110 zł uwzględniając czas) + 400 zł/miesiąc (500 zł uwzględniając czas) = zł + 1090 zł (1610 zł) miesięcznie. Mając takie pieniądze i inwestując je na 4% w skali roku, zebrałoby się dodatkowe zł po 10 latach ( zł uwzględniając czas), zł po 20 latach ( zł uwzględniając czas), wreszcie zł po 30 latach ( zł uwzględniając czas). * Zauważcie, że kwoty są olbrzymie, i to mimo, że: – nie uwzględniają kredytu. – działka jest całkowicie darmowa. – wsparcie rodziców to również możliwość mieszkania u nich do czasu wykończenia domu. – wymagania co do posiadanych samochodów są bardzo niewygórowane (to wynikało z konwersacji mailowej). Czy chcę przez to powiedzieć, że Magda i Jej narzeczony nie powinni się budować, a zamiast tego wybrać kupno mieszkania? Absolutnie nie – daleko mi do tak radykalnych rad. Na ich korzyść przemawia naprawdę dużo, a wielu aspektów – posiadania domu, szczególnie na wsi – nie sposób wprost przeliczyć na pieniądze. Zresztą autorka komentarza sama napisała, że zarówno dla niej, jak i narzeczonego, mieszkanie na wsi jest czymś, co zdecydowanie preferują. Sam jeszcze zbyt mocno cenię krótki (i rowerowo aktywny) dojazd do pracy, więc pewnie jeszcze na tym etapie bym się nie zdecydował na budowę domu, ale wynika to między innymi z tego, że nie zaznałem do tej pory uroków życia na wsi (w domu – owszem, ale widzę też minusy, więc tu nie jestem taki jednostronny). Trzeba też mieć świadomość, że budowa domu bez zatrudniania kierownika budowy, który wszystko “ogarnie” jest olbrzymim przedsięwzięciem, które na kilka lat totalnie pochłonie inwestorów; będzie też kosztowało bardzo, bardzo dużo stresu – powie to każdy, kto realizował tego typu projekt samodzielnie (w sensie organizacyjnym). Należałoby zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt: wielokrotnie już przytaczaną inflację stylu życia. Budując się, człowiek szybko przyzwyczaja się do “dobrego”, podejmuje mnóstwo decyzji, które podwyższą początkowo planowany standard domu i wykończenia, a które w konsekwencji mogą sprawić, że “popłynie” się z kosztami. Nie znam też nikogo, kto przeprowadziłby się z 80-metrowego mieszkania do 80-metrowego domu. Już zwykle na etapie projektu następuje niemal automatyczny tok myślowy pod tytułem “dodatkowy pokój, łazienka dla gości, spiżarnia, garaż”… i tak dalej. Każdy z tych – racjonalnych przecież – pomysłów sprawia, że dom puchnie i początkowe plany “idą w łeb”. A może by tak “przytulny apartament” w Hong-Kongu? 🙂 Z drugiej strony, aż mnie ręce świerzbią, żeby napisać: “Kochani – podziękujcie rodzicom za unikalne warunki, które Wam stworzyli i budujcie się, jeśli tylko Was na to stać…”. No właśnie – dużo zależy od sytuacji materialnej naszych bohaterów. Nie poruszaliśmy tutaj kwestii ich zarobków i perspektyw na przyszłość. Sam musiałbym być absolutnie pewien, że będę w stanie udźwignąć ten finansowy ciężar samodzielnie (co więcej: nie będąc zmuszonym do emigracji – nieważne, czy do innego miasta, czy kraju), ale to może wynikać z mojego realistyczno-pesymistycznego spojrzenia w kwestii planowania przyszłych kosztów. Zwłaszcza w przypadku młodych osób na początku kariery zawodowej (wiem, że autorka komentarza planuje ślub i nie ma jeszcze dzieci), których “pożyczkodawcą” (“darowiznodawcą”) są rodzice, zastanowiłbym się, czy już na początku swojej drogi warto zaciągnąć tak duży dług wdzięczności, i czy duże koszty budowy i późniejszego utrzymania nieruchomości nie będą wymagały dalszej, stałej pomocy ze strony rodziców. Nigdy nie wiadomo, czy taka pomoc nadal będzie możliwa i czy nie będzie obarczona innymi (pozafinansowymi) kosztami. Ponieważ ja jestem jeden, a ten wpis przeczytają setki czytelników, mam prośbę o wypowiadanie się w temacie dzisiejszego wpisu w komentarzach. A Ty? Co byś zrobił na miejscu Magdy? PS Coś ostatnio licznik chętnych na newsletter stoi w miejscu, więc po raz kolejny zapraszam do zapisania się na niego. * obliczenia na podstawie tego kalkulatora.
Wybór między domem pod miastem a mieszkaniem w centrum to odwieczny dylemat. Domy kojarzą się ze spokojem i ciszą oraz zielonym ogrodem, a mieszkania z dobrą lokalizacją i łatwością utrzymania. Dlatego dokonanie ostatecznego wyboru bywa bardzo trudne. Przed podjęciem ostatecznej decyzji warto wziąć pod uwagę kilka bardzo ważnych kwestii, jak potrzeby domowników, koszty Dom za miastem: tylko postpandemiczna moda czy dobre rozwiązanie na stałe? Zakup może być tańszy niż mieszkania w centrum, ale co potem? Liczymy!Pandemia wzmocniła boom na domy za miastem. Pozamykani w domach uświadomiliśmy sobie, jak ważny jest własny kawałek zieleni i ruszyliśmy na zakupy. Niektórzy zadowolili się rodzinnym ogródkiem działkowym, inni postanowili na stałe wyprowadzić się na wieś, by cieszyć się własnym kawałkiem ziemi. Czy ten trend pozostanie z nami na dłużej czy może, gdy skończy się home office, zaczniemy masowo powracać do miast? Jaki wpływ na nasze finanse ma dom pod miastem? Zapraszam, podzielcie się Waszymi doświadczeniami!Efekt rozlewania się miast na obrzeża trwa już jakiś czas, wg danych HRE Investments od roku 2006 systematycznie zwiększa się liczba Polaków mieszkających w domach, obecnie jest to trochę ponad 50%. Eksperci NBP wskazują z kolei, że udział kredytów na dom lub działkę budowlaną wzrósł w ciągu roku o 10 punktów procentowych. Oprócz efektu pandemii na pewno nie bez znaczenia pozostaje dostępność kredytów i rosnące ceny również:Święty spokój kierowcy w dobie wysokiej inflacji? Bezcenny. Jak można (spróbować) ograniczyć koszty eksploatacji samochodu? I ile to kosztuje? [NOWOCZEŚNI MOBILNI]Jest plan na wakacje za granicą? Jest też problem: wysokie ceny i słaby złoty. Dwa sposoby, by nie dać się złapać w sidła kursowe [MOŻNA SPRYTNIEJ]Cyberbezpieczeństwo w bankach: technologie przyszłości. Jak zmieni się świat bankowości? [BANK NOWOŚCI]Ceny za metr mieszkania sięgają w największych miastach nawet kilkunastu tysięcy złotych. Niektórzy w desperacji decydują się na coraz mniejszy metraż, byle być blisko centrum, inni z kolei gotowi są oddalić się od miast o kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt kilometrów, żeby móc cieszyć się większym metrażem, swobodą i kawałkiem większość nowych domów z oczywistych względów budowana jest za miastem. Po pierwsze w mieście nie ma tyle wolnych gruntów, żeby pozwolić sobie na budowę domów. Po drugie, nawet jeśli uda nam się gdzieś działkę znaleźć, to cena samego gruntu może być wyższa niż cały koszt kosztuje dom? Wszystko zależy od lokalizacji, metrażu, standardu wykończenia oraz od tego, czy budujemy sami czy kupujemy gotowy. To może być kilkaset tysięcy złotych albo kilka milionów. W tym tekście nie będę się zajmowała kosztami zakupu domu. Napomknę tylko, że wzmożony popyt na domy przyczynił się do wzrostu cen materiałów oraz usług doliczyć rezerwę 30% do zamierzonego budżetu. Nie dość, że ceny stale rosną, to mogą pojawić się dodatkowe koszty nieuwzględnione w biznesplanie. W zeszłym roku pisaliśmy o tym, z jakimi wydatkami trzeba się liczyć jeszcze przed wbiciem pierwszej łopaty. Decydując się na sporą działkę, prędzej czy później będziemy musieli ją jakoś zagospodarować. Ukształtowanie terenu i … naszej wizji będzie nas kosztować około kilkudziesięciu tysięcy złotych. Ładny trawnik, żywopłot, trochę drzewek i krzewów może nas kosztować ok. 50 000 jednak zajmiemy się tutaj nie tyle kosztami „startowymi”, czyli zakupem domu lub kosztami budowy czy też jego urządzaniem (włącznie z ogrodem), lecz tym, czy dom za miastem jest dobry dla domowego za miastem to dodatkowe rachunkiDom za miastem oznacza konieczność płacenia dodatkowo za część usług, które w mieście „załatwia” nam – i wrzuca w czynsz – wspólnota mieszkaniowa lub zarząd spółdzielni. Dom trzeba ogrzać, co często bywa droższe niż w przypadku mieszkania w mieście (choć mamy wpływ na to, które pomieszczenia i w jakim stopniu ogrzewamy). Jeśli chodzi o koszty ogrzewania, to liczy się ocieplenie budynku oraz rodzaj pieca. Stare budynki często mają dużo słabszą izolację, dlatego skuszeni niską ceną kilkuletniego domu, musimy się liczyć z wysokimi rachunkami za jego domy z kolei muszą spełniać szereg wymogów, przeważnie są też budowane na osiedlach, gdzie mamy dostęp do sieci gazowej lub ciepłowniczej. Rachunek za gaz zimą dobrze ocieplonego domu o średniej wielkości to koszt ok. 400 zł miesięcznie, uwzględniając koszt ogrzania za miastem, szczególnie w niezabudowanym terenie, często kusi złodziei. Tutaj nie ma strzeżonych, grodzonych, monitorowanych osiedli. Dlatego mieszkańcy decydują się na alarm, kamery oraz usługi prywatnej ochrony. System monitoringu kosztuje 2000-4000 zł, a poza tym możemy zdecydować się na usługę firmy ochroniarskiej, która za kilkadziesiąt złotych miesięcznie będzie w gotowości do przyjazdu na nasz w domu za miastem, zapewne wydamy też więcej na ubezpieczenie murów i wyposażenia ,niż gdybyśmy mieszkali w mieście. Będą to kwoty z reguły kilkuset złotych rocznie więcej niż w mieście. Im większy teren, tym większy podatek od nieruchomości. W każdej gminie stawki podatku mogą być inne, maksymalna stawka za metr kwadratowy budynku to 85 gr. oraz 52 gr. za metr działki. Jeśli więc mamy duży kawałek ziemi, to za samą działkę możemy zapłacić dodatkowe kilkaset złotych rocznie. Jeśli wybudujemy dom o 100 mkw. większy niż nasze mieszkanie, to będzie to kolejne kilkadziesiąt złotych rocznie w domu, musimy się tez liczyć z tym, że wszelkie naprawy są na naszej głowie i nie załatwi tego spółdzielnia. W nowym budynku raczej powinniśmy mieć spokój przez pierwszych kilka lat. Jednak po jakimś czasie na pewno odnowienia będzie wymagała elewacja czy ogrodzenie (trzeba liczyć 500-1000 zł rocznie). Osobna kategoria to koszty utrzymania ogrodu. Niektórzy mają własnego ogrodnika, ale nawet jeśli nie, to na nawozy, podlewanie, pielęgnację roślin i trawy wydamy od kilkuset nawet do kilku tysięcy złotych rocznie. Z drugiej strony w bloku płacimy regularnie określoną kwotę na fundusz remontowy, tak więc i tak wszelkie remonty pokrywane są docelowo z naszej zależności od tego, w jakiej odległości od miasta mieszkamy i jak dobrze skomunikowana jest nasza miejscowość, mogą nam wzrosnąć wydatki na paliwo. I nie tylko, bo amortyzacja w przypadku samochodu to też poważny część terenów podmiejskich jest słabo skomunikowana z aglomeracjami, dlatego mieszkając za miastem często mamy w rodzinie dwa samochody, którymi dojeżdżamy do pracy. Mieszkając w mieście mielibyśmy jedno auto… albo w ogóle nie musielibyśmy inwestować w prywatne auto. A ile kosztuje używanie samochodu? Policzyliśmy to kiedyś z dokładnością do każdego przejechanego kilometra. Z kolei w przeliczeniu na „dniówkę” – wyszło 40-45 zł dziennie. Czyli w skali roku mniej więcej 15 000 zł za każdy posiadany dom za miastem musi być drogi? Są i oszczędnościTrochę się uzbierało, ale musimy pamiętać o tym, że mieszkając w domu, nie ponosimy opłaty za czynsz. Wprawdzie wszelkie naprawy, które mogą się zdarzyć po kilku/kilkunastu latach ponosimy sami, ale mamy na te wydatki większy wpływ. Dlatego w decyzji o wyprowadzce do domu kluczowe jest dopasowanie budynku do naszych potrzeb. Jeśli nie przesadzimy z metrażem i nadmiarem nowych sprzętów, to suma miesięcznych opłat będzie zbliżona do tych, które ponosiliśmy mieszkając w się na panele fotowoltaiczne, obniżamy mocno ceny energii, a decydując się na odzysk wody deszczowej, nie zauważymy zwiększonego zużycia wody latem. Możemy też zainwestować w pompę ciepła i ogrzewać dom dużo taniej (choć początkowy koszt takiej inwestycji to kilkadziesiąt tysięcy złotych i dodatkowo instalacja pożera sporo prądu – więcej o pompach ciepła pisaliśmy już na „Subiektywnie o Finansach”).Czy dom za miastem to zawsze większe wydatki niż dom w mieście? To już zależy od nas, jeśli będzie to dobrze przeanalizowana decyzja, uwzględniająca nasze realne potrzeby, to może się okazać, że miesięcznie nie wydamy więcej, niż mieszkając na mniejszym metrażu w mieście. Jeśli jednak damy się ponieść wizji wielkiej przestrzeni, olbrzymiego ogrodu i sprzętu ułatwiającego życie, to może się okazać, że dom stanie się skarbonką bez za miastem. A co na to miasto?Coraz większe rozlewanie się miast na obrzeża ma również finansowe konsekwencje dla samych miast. Pamiętajmy, że główny dochód samorządów pochodzi z podatku PIT. Jednocześnie osoby decydujące się na dom pod miastem to często grupa zamożnych osób, o dość wysokich ten trend na pewno cieszą się podmiejskie gminy, których dochody znacznie rosną. Przegranymi w tej sytuacji są miasta. Póki co nie skarżą się głośno na niższe wpływy do budżetu, bo jednak mimo wszystko mieszkaniowy boom budowlany sprawia, że mieszkańców miast jest coraz więcej. Może jednak, gdyby miasta były bardziej przyjazne, mogłoby je zamieszkiwać więcej zamożnych mieszkańców. Tym bardziej, że ci zamożni mieszkańcy pobliskich miejscowości korzystają z miejskiej infrastruktury typu szkoły, przedszkola czy galerie się, że głównym czynnikiem dla boomu na domy stała się tęsknota za naturą. Można więc wysnuć wniosek, że gdyby miasta były pod tym względem bardziej przyjazne mieszkańcom, łatwiej byłoby zatrzymać ludzi. W wielu polskich miastach znajdziemy piękne parki i spore obszary zieleni. Ale gdy mamy domek z ogródkiem, możemy w każdej chwili wyjść i zrobić sobie piknik na nie pomagają w tym niektóre z inwestycji deweloperskich. Coraz częściej obserwujemy nowe osiedla, na których jest tylko minimalna odległość miedzy blokami, a zieleń sprowadza się do kilku drzewek w (o zgrozo!) betonowych donicach. Na dom pod miastem często decydują się rodziny z dziećmi i ciężko im się dziwić, bo oferowane przez deweloperów place zabaw często bardziej przypominają zamknięte zabaw we Wrocławiu, źródło: Gazeta WrocławskaWłodarze miast mają być może ograniczony wpływ na to, jak będzie wyglądać osiedle deweloperskie. Na pewno mają jednak wpływ na znaczną część terenów pomiędzy inwestycjami. Może gdyby nastawili się bardziej na mini parki, do których każdy mieszkaniec może dojść w kilka minut, żeby swobodnie spędzać czas z rodziną czy rozpalić grilla ze znajomymi, pęd ludzi do terenów podmiejskich byłby za miastem? Ale do miasta trzeba jakoś dojechaćNie wygląda na to, żeby moda na dom pod miastem miała osłabnąć. Mieszkańcy domów, gdy już trochę pomieszkają na swoim wymarzonym terenie, mając w głowie miejskie niedogodności tj. hałas czy smog, często nie wyobrażają sobie już powrotu do bloku. Nawet jeśli na dom wydają więc pod uwagę fakt, że udział mieszkańców domów systematycznie wzrasta, możliwe że jest to stały trend, który pandemia jedynie przyspieszyła. Z drugiej strony możliwe, że gdy już wrócimy do normalności, a w wielu firmach skończy się home office, to dla niektórych mieszkańców wsi codzienne dojazdy do pracy staną się na tyle uciążliwe, że chętnie powrócą do jednak dowiemy się prawdopodobnie dopiero za jakiś czas. W międzyczasie zapraszamy mieszkańców domów do podzielenia się uwagami odnośnie życia na wsi, a mieszkańców miast do dzielenia się pomysłami odnośnie tego, co miasta powinny zrobić, aby zachęcić nas do pozostania w ich granicach.————————–Podcast „Finansowe sensacje tygodnia”: łatwiejszy dostęp do mieszkania czy gwarancja podwyżek cen?W kolejnym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” rozmawiamy o planach Zjednoczonej Prawicy, dzięki którym Polacy mają mieć łatwiejszy dostęp do mieszkania. Naszym gościem specjalnym jest też pani Katarzyna Przybylska z fundacji Habitat for Humanity Poland, która pomaga nam ocenić plany rządzących oraz opowiada o tym, jak należałoby wspierać mieszkaniowe aspiracje młodych Polaków. Zapraszam do posłuchania pod tym treści:01:24 – Wyższa kwota wolna od podatku, podniesiony drugi próg podatkowy, ale bez możliwości odliczenia składki zdrowotnej. Kto zyska, a kto straci na podatkowych zmianach opisanych w „Polskim Ładzie”? 05:54 – Rząd chce, by młodzi ludzi zaciągali kredyty hipoteczne bez wkładu własnego. Zamiast niego będzie specjalna gwarancja. Czy to dobry pomysł? 13:52 – Czy programy mieszkaniowe z „Polskiego Ładu” wpłyną na ceny nieruchomości? 23:54 – Rozwój mieszkalnictwa w „Polskim Ładzie” okiem eksperta. Katarzyna Przybylska z fundacji Habitat for Humanity Poland podpowiada, jak powinno się wspierać potrzeby mieszkaniowe młodych Polaków.—————————zdjęcie tytułowe: Rowan Huevel/Unsplash (common license)
"Jakie są Wasze opinie?" - post rozpoczynający wątku o temacie "Mały domek pod miastem czy mieszkanie w bloku-co jest tańsze jeśli chodzi o kupno i utrzymanie" na Forum Ostrowca Świętokrzyskiego.
Mieszkanie w aglomeracjach bardzo różni się od tego na wsi. Można powiedzieć, że są to dwa różne światy. Z jednej strony zgiełk wielkich miast oraz niezliczona ilość obcych twarzy, z drugiej wiejskie klimaty, spokój oraz bliskość znajomych osób. Każdy z nas jest jednak inny i to gdzie zamieszkamy, zależy tylko i wyłącznie od tego, gdzie będziemy czuć się komfortowo. Jedni lubią, jak ciągle coś się dzieje, ale są też tacy ludzie, którym do szczęścia potrzeba tylko wieczorów spędzanych na tarasie z rodziną. Życie w mieście Życie w mieście na pewno jest bardziej wygodne od tego na wsi. Dobra praca blisko domu, duża ilość sklepów, możliwość poznawania wielu nowych ludzi to tylko kilka z zalet „betonowej dżungli”. Wielu, szczególnie młodych często decyduje się na zamieszkanie w mieście. Wejście w dorosłe, samodzielne życie jest w tym miejscu ułatwione. Wynajęcie mieszkania na jakiś czas to dużo lepsza opcja, niż wzięcie kredytu na budowę domu, czy na samochód. Kredyt wiąże się ze spłacaniem go najczęściej przez długie lata. Nocne życie także jest dużo barwniejsze, a przed prawdziwie dorosłym życiem, każdy chce się wyszaleć. Niezliczona ilość osób, jaka przewija się w codziennym życiu to świetna okazja, aby poznać nowe osoby oraz znaleźć drugą połówkę, z którą będziemy chcieli spędzić resztę swych dni. Błogi spokój na wsi Wieś to również świetne miejsce do życia, choć nie tak żywe, jak miasto, to tutaj również można świetnie się bawić. Wszelkiego rodzaju festyny są często organizowane na obszarach wiejskich i zawsze gromadzą tłumy. To typ rozrywki dla rodzin z dziećmi, ale także wieczorne zabawy taneczne są świetną okazją dla tych, którzy tę rodzinę dopiero planują założyć. Problemem może okazać się dojazd do pracy, gdyż samochód to raczej drogie rozwiązanie, a autobusy często nie kursują tak regularnie, jakbyśmy chcieli. Rekompensatą za te niedogodności jest spokój, duży dom, oraz sąsiedzi dopiero za płotem, a nie nad głową, co jest dużo cenniejsze niż wygoda w dojeżdżaniu do pracy. Wieś czy może miasto? Jak w większości wyborów, także i tutaj, to zależy tylko od naszych preferencji. Można oczywiście wybrać obie opcje i mieszkać w mieście, a weekendy czy urlopy spędzać w domku na wsi, ciesząc się spokojem. Wiąże się to oczywiście z dużymi wydatkami, dlatego nie każdy może pozwolić sobie na takie luksusy. Często jest też tak, że ludzie w latach swojej młodości korzystają z uroków metropolii, a później, kiedy się ustatkują, wyjeżdżają na wieś i tam mieszkają na stałe. Wyświetleń: 1 150 SAP jest jak dom – solidny, trwały i funkcjonalny. Wystarcza na długie lata, a dzięki ofercie domów „pod klucz”, czyli gotowych rozwiązań, można sobie na niego pozwolić łatwiej niż się powszechnie sądzi. Wśród firm średniej wielkości panuje przekonanie, że SAP to luksus zarezerwowany dla dużych i zamożnych.
O mnie Sklep 0 Dom na wsi czy mieszkanie w mieście – pół roku w górach i co dalej? Mieszkanie w domu, jeszcze na wsi, to mnóstwo dodatkowej pracy. Ogrzewanie na węgiel, więc musisz palić w piecu, inaczej nie będziesz mieć ciepło, a w bloku nic cię nie interesuje. Ogród, ile to obowiązków. Koszenie trawy latem, zimą odgarnianie podjazdu. Na dodatek wszędzie musisz dojechać. To nie to samo, co w mieście, bez samochodu ani rusz. Wszystko daleko: żłobek, przedszkole, lekarz, a nawet sklep. Co, gdy zapomnisz czegoś kupić? Miasto to wygoda. O minusach mieszkania w domu i na wsi przed naszą górską przeprowadzką, nasłuchałam się wiele. Na szczęście jestem typem osoby, która lubi przekonać się sama, czy coś mi pasuje czy jednak nie. A przeprowadzając się zawsze mówiliśmy, że powrót do miasta nie będzie porażką. To jest doświadczenie, z którego chcemy jak najwięcej wyciągnąć i po prostu sprawdzić czy mieszkanie w domu na wsi z cudownym widokiem na góry jest dla nas. Z końcem sierpnia minęło pół roku naszego górskiego życia. Czy te minusy sprawdziły się w naszym przypadku i co dalej? Dom na wsi czy mieszkanie w mieście – moja perspektywa Mówi się, że mieszkanie w mieście, to wygoda. Komunikacja miejska, sklepy na wyciągnięcie ręki, dostęp do żłobków, szkół, przedszkoli, więcej możliwości pracy. Mieszkając w bloku masz zapewnione ogrzewanie, wszystkie naprawy około domowe są wliczone w cenę czynszu, zimą zapewnione odśnieżanie dróg. Blisko do restauracji, kina czy teatru. Mieszkanie w mieście ma też swoje minusy, ale w kontekście plusów i tej wygody, można je zignorować. A ja Wam powiem, że dla mnie, mieszkanie na wsi jest dużo bardziej wygodne! Ponieważ niektórzy wyobrażają sobie, że miejsce, w którym mieszkamy, to samotny domek na wzgórzu, to muszę Was rozczarować ;). Mieszkamy na wsi, ale przy głównej drodze, gdzie stoi kilka domów, więc sąsiedzi są blisko. Przystanek autobusowy mamy pod domem. Do centrum miasta powiatowego jest 15 minut i niemal codziennie tam jesteśmy. Do Nowego Sącza jest 30-40 minut, a do Krakowa godzina. I te dojazdy naprawdę nie są dużym utrudnieniem. Oboje pracujemy z domu, więc praca i dojazdy do niej nie są przeszkodą. A nawet jeśli, to dojazd byłby takim samym utrudnieniem jak w mieście, bo żadne z nas tych dojazdów nie lubiło. 1. Nie ma problemu z miejscem parkingowym Sprawa, którą mocno odczuliśmy już po kilku dniach. Podjeżdżasz pod dom i nie musisz się martwić o to, gdzie zaparkować. Kiedy jesteśmy u rodziców w mieście, każdy podjazd pod blok wiąże się z kilkoma okrążeniami za wolnym miejscem parkingowym. Jeśli chodzi o parkingi w mieście, to nie jest różowo, ale bez problemu znajdzie się miejsce na płatnym parkingu w centrum. A cena za nie jest znacznie niższa niż za płatne parkingi w centrum Łodzi. 2. Dojazd do miasta bez świateł jest szybszy niż przemieszczanie się po mieście Odległość od domu do miasta jest większa niż z naszego łódzkiego bloku do centrum miasta. Ale pokonujemy ją szybciej albo w bardzo podobnym tempie. Jeden z powodów, to brak świateł. I ja ogromnie odczuwam to jako ułatwienie. Tutaj też zdarzają się korki, ale zupełnie nie ma sensu porównywać ich z tymi miejskimi. 3. Plac zabaw i miejsce na spacery masz we własnym ogrodzie Wyjście na spacer z Zosią czy później na plac zabaw, to było coś czego nie lubiłam. Cała organizacja tego przedsięwzięcia od razu powodowała, że byłam zmęczona. Najpierw zniesienie stelaża od wózka, później gondoli, później ubranie siebie i dziecka. Dojście do parku czy miejsca, które jest choć trochę oddalone od zgiełku ruchliwej ulicy. Później mieszkaliśmy w bloku z windą, więc było odrobinę łatwiej, ale z parteru i tak musiałam znosić wózek. Każde zostawienie go choć na chwilę przy drzwiach wejściowych do klatki, wiązało się z komentarzami „a nie boi się pani, że go ukradną?”. No więc zaczęłam się tego obawiać. Historie placów zabaw też pozostawiały wiele do życzenia. Dziś wystarczy, że wyjdę z Zosią do ogrodu. Jest własna huśtawka, własna piaskownica, własna zjeżdżalnia i mnóstwo pomysłów na zabawy, do których nie są potrzebne dodatkowe zabawki. Ja w tym czasie mogę spokojnie zająć się, np. zbieraniem owoców a cały czas mam ją na oku. Ostatni miesiąc to w ogóle przełom, bo nie ma problemu z tym, by sama została w ogrodzie. Kiedy chcemy iść na spacer możemy iść polem nad potok albo rzadziej uczęszczaną asfaltową drogą. To jest niesamowita wygoda. A jeśli potrzebujemy wózka, to po prostu wyjeżdżam nim z garażu. Zero znoszenia po schodach. 4. Wyjście z psem jest dużo łatwiejsze Tak naprawdę wygodę domu odczułam po naszym dwudniowym pobycie ze szczeniakiem w bloku. I jeszcze bardziej podziwiam wszystkie osoby, które decydują się na psa mieszkając w bloku. Częste wyprowadzanie go za potrzebą było wymagające i też trudniej było szybko zareagować. Jasne, że z czasem takich sytuacji jest mniej, ale mimo wszystko, dla mnie to ogromna wygoda, że mogę wyjść z nim rano, zaspana w kapciach i z kubkiem kawy na pole. A jeśli potrzebuje się wybiegać wtedy, gdy pracuję, to po prostu wypuszczam go do ogrodu. 5. Ogrzewanie domu na życzenie O paleniu w piecu nasłuchaliśmy się mnóstwo. Pomijam już fakt, że dziś są dostępne różne metody ogrzewania i palenie w piecu, gdy się mieszka w domu, nie jest koniecznością. Dom, który wynajmujemy ma takie ogrzewanie (i gazowe, ale to pierwsze jest bardziej ekonomiczne) i z tym się liczyliśmy decydując się na przeprowadzkę. W połowie lata Sebastian stwierdził, że brakuje mu tego palenia. A samodzielne decydowanie o ogrzewaniu, z naszej perspektywy jest też znacznie bardziej wygodne niż oczekiwanie aż włączą centralne w bloku. Jest potrzeba, by ogrzać dom na chwilę latem – nie ma problemu. Jesień czy wczesna wiosna jest ciepła, to po prostu nie grzejesz. 6. Budowanie relacji jest łatwiejsze Przez te kilka lat wynajmowania różnych mieszkań, zawsze przekonywałam się, że każdy mocno goni za swoimi sprawami. Można liczyć na „dzień dobry” czy odebraną paczkę od kuriera, gdy nie ma nikogo w domu, ale trudno zbudować głębszą relację. Tutaj jest inaczej. Nie ważne czy dzieli nas duża różnica wieku, inne zainteresowania, to zawsze można liczyć na zaangażowaną rozmowę, pomoc czy podzielenie się własnym doświadczeniem. Poznaliśmy panią sołtys, która od początku była bardzo pomocna i wprowadziła nas w pierwsze organizacyjne sprawy w nowym miejscu. Przez płot mamy cudownych sąsiadów, którzy dzielą się chociażby ogrodowymi poradami czy doradzą jaki rodzaj drewna kupić na opał. A i z sąsiadką naszych znajomych, którzy mieszkają trochę dalej, możemy zawsze i o wszystkim porozmawiać. Panie w sklepie zawsze pytają Zosię jak było w żłobku/ przedszkolu i zapraszają na kolejne zakupy. Być może jest to kwestia tego regionu, ale tutaj czuć bardzo, że relacje międzyludzkie są na pierwszym miejscu. 7. Znane sklepy i usługi na wyciągnięcie ręki Nie muszę jechać 50 km, by iść do Pepco czy do Rossmanna. I choć nie mam w pobliżu galerii handlowej, to zupełnie mi jej nie brakuje. Chodzenie po sklepach nigdy nie było dla mnie rozrywką, więc tutaj zupełnie nie odczuwam braku dużych centrów handowych. Co więcej jest drogeria, w której mam taki wybór kosmetyków jakiego nie daje mi żadna sieciówka, ani nie dawała mała drogeria w mieście. Np. Semilac, Golden Rose, kosmetyki Anwen, Yope, i w zasadzie każdej mniej czy bardziej naturalnej marki w jednym miejscu. W cenie, która zawsze mnie pozytywnie zaskakuje. Jest też Yasumi ze wszystkimi dostępnymi zabiegami. 8. Dbanie o klienta W Łodzi często miałam wrażenie, że obsługa się nie stara, bo przyjdzie następny klient. Mechanik samochodowy załata dziurę bylejak, a czy klient wróci to jest bez znaczenia. Jak nie ten, to będzie inny. Podobnie fryzjer czy kosmetyczka, a często nawet obsługa w zwykłym sklepie. Tutaj czuć, że na kliencie zależy. I oczywiście zdarza się ktoś niemiły, ale jednak dbanie o klienta jest na wyższym poziomie. W końcu mam świetną fryzjerkę, która potrafi doradzić, ale też wysłucha moich oczekiwań. Obcięcie grzywki mnie nic nie kosztuje, mimo że ja bym chętnie zapłaciła, bo mam najlepiej obciętą grzywkę od lat (ta sama usługa w Łodzi 10 zł, w rodzinnym Piotrkowie w zależności od salonu 5-10 zł i zazwyczaj nie wracałam drugi raz). Może po prostu w większym mieście trudniej znaleźć taką osobę, ale ja odczuwam różnicę w wielu aspektach. 9. Parkując w centrum miasta mam wszędzie blisko To też jest wielki plus. Dojeżdżam do centrum miasta i w obrębie rynku jestem w stanie załatwić wszystko. Lekarz, drogeria, sklep z rzeczami dla dzieci, papierniczy, dobra piekarnia, urząd gminy czy starostwo, fryzjer, barber, sklep z ubraniami, pralnia. I są to miejsca, w których czuć, że dba się o klienta. 10. Wyjście do kina czy filharmonii jest związane z taką samą logistyką jak w Łodzi Tak naprawdę mieszkając w Łodzi wcale często nie korzystaliśmy z kina, teatru czy filharmonii. Nie dlatego że mało się dzieje, wręcz przeciwnie. Odkąd mamy Zosię, to wyjście wieczorem i tak wiązało się z logistyką w postaci przyjazdu babci z innego miasta. Teraz odległość jest większa, ale ciągle nasze wyjścia i tak będą wiązały się z organizacją opieki dla dzieci. Dlatego nie odczuwam braku ich dostępności. 11. Własne warzywa i owoce Posiadanie domu i ogródka nie musi oznaczać, że będziemy mieć warzywa i owoce. I choć warzywa w tym roku zjadły nam ślimaki, to z owoców korzystamy przez całe lato i to jest totalna wygoda i oszczędność pieniędzy. Codziennie uzbierany pojemnik malin, większy niż ten, który na rynku kosztuje 8 zł. Uwielbiam to, że po prostu wychodzę do ogrodu i mam owoce! 12. Miejsce na projekty DIY Ten punkt, może nie wiązać się tak bardzo z domem na wsi, co z domem w ogóle, ale w końcu czuję, że mam, gdzie tworzyć i trzymać różne rzeczy do DIY. To tutaj zaczęłam przerabiać stare krzesło w wygodnym miejscu. Piwnica w bloku do najwygodniejszych nie należała. Tutaj Sebastian buduje teren do bitewniaków. Możemy realizować pasje, które były zepchnięte na dalszy plan, gdy mieszkaliśmy w mieście. 13. Brak sąsiadów za ścianą Pierwsze wynajmowane mieszkanie i po roku wprowadzili się sąsiedzi imprezujący do nad ranem, gdy my wstawialiśmy przed Przeprowadziliśmy się, by Sebastian miał bliżej do pracy i z każdej strony mieliśmy sąsiadów, którzy palili papierosy. A ja nie jestem w stanie znieść tego zapachu. Trzecie mieszkanie i najlepsze wrażenia, ale jednak dość często pojawiało się połączenie minusów z dwóch poprzednich. Brak sąsiadów za ścianą jest wygodny. Raz, że możemy chociażby uniknąć dymu czy imprezy a dwa, że sami organizując taką nie będziemy zakłócać spokoju innych osób. Jasne, że za płotem też może trafić się niemiły sąsiad, ale to jest jednak większa odległość niż przez ścianę. Minusy? Czy są jakieś minusy naszej przeprowadzki i mieszkania na wsi? Może odrobinę rzadszy kontakt z rodziną i znajomymi. Z drugiej strony jednak myślę, że tak samo trudno nam się umówić jak wtedy, gdy mieszkaliśmy blisko, a za to na miejscu mamy sporo towarzyskich spotkań z osobami, z którymi się poznajemy. Podjazdu zimą nie musieliśmy odśnieżać, zobaczymy jak będzie teraz. Trawa do koszenia jest, ale przekonaliśmy się, że to nie jest nasz priorytet i nie boli nas, gdy jest nieskoszona przez 3 tygodnie, bo akurat na to już nie starczy czasu czy siły. Naprawy w domu na naszej głowie? Tak, ale jak przypomnę sobie ile stresu kosztowało doproszenie się o regulację okien w administracji, gdzie i tak szybciej było nauczyć się zrobić, to samemu, to wolę by od początku do końca wszelkie naprawy były po naszej stronie. Dostęp do usług, służby zdrowia, żłobku, przedszkola jest praktycznie bezproblemowy, a zupełnie nie mam poczucia, że wieś, więc gorszy start. Jak na ten moment, minusem jest to, że tutaj nie dotarł nowy katalog z IKEA. Ale mogę go obejrzeć online, więc tak naprawdę jest to bez znaczenia i bardziej ekologicznie ;). Pół roku i co dalej? To, co najważniejsze – przekonaliśmy się, że dom na wsi jest dla nas. Tak chcemy żyć i mieszkać. Choć nasze życie nie jest całkiem slow i ciągle jest tempo, a czasem nawet gonitwa za różnymi sprawami, to tutaj czujemy większy spokój. Mamy poczucie, że wiele zależy od nas, a to buduje nasze bezpieczeństwo. Czy Beskid Wyspowy jest naszym miejscem na ziemi? Każdego dnia coraz mocniej przekonujemy się, że tak. Czy to oznacza, że zostaniemy tu na zawsze, tego nie wiem, ale na pewno najbliższe lata właśnie tutaj chcemy spędzić, bo tu czujemy się po prostu u siebie. Tu będziemy zapuszczać korzenie. Dla nas ta decyzja okazała się jedną z najlepszych i bardzo się cieszę, że mieliśmy możliwość, by sprawdzić czy taki styl życia jest dla nas. Polecam Wam bardzo takie rozwiązanie, bo tylko doświadczając czegoś na własnej skórze jesteśmy w stanie się przekonać, czy to nam pasuje, czy też nie. Tu nie ma lepszej/ gorszej decyzji, która się sprawdzi u wszystkich. Trzeba ją dopasować do siebie. Ciekawa jestem jaką Wy macie perspektywę i jakie są Wasze doświadczenia. Dom na wsi, dom na obrzeżach miasta czy samo centrum miasta?
234. Przy domu zawsze więcej jest roboty. Latem wieczne koszenie, zimą odśnieżanie. Więcej sprzątania. Czasami lokalizacja nie pozwala na podłączenie gazu, a prąd drogi więc trzeba palić, wynosić popiół itd. Blok jest bardziej bezproblemowy, ale można trafić na uciążliwych sąsiadów co może skutecznie doprowadzić do

12:19 Miasteczka wokół dużej aglomeracji mogą być lepszym, a do tego tańszym miejscem do zamieszkania niż jej odległe dzielnice. To jeden z wniosków z debaty, którą zorganizowaliśmy wspólnie z Muratorem Expo w czasie zakończonych niedawno w Warszawie Targów Mieszkaniowych "Nowy dom, nowe mieszkanie". Wzięli w niej udział: Monika Perekitko z firmy deweloperskiej MT Development, Maciej Gnoiński z Construction Holding, Maximilian Mendel z firmy doradczej Reas, Łukasz Madej z firmy doradczej ProDevelopment oraz Michał Macierzyński z serwisu Oto fragment tej dyskusji. Marek Wielgo: We wrześniowej debacie poświęconej rynkowi mieszkaniowemu uczestniczył przedstawiciel firmy sprzedającej lofty w odległym o 45 km od Warszawy Żyrardowie. I ów deweloper dużo nam wówczas opowiadał o zaletach tego typu lokalizacji, np., że niższe są koszty życia, a dojazd do centrum Warszawy może trwać krócej niż z odległych dzielnic. Pomyślałem wówczas, że chyba jest coś na rzeczy, że alternatywą dla wciąż stosunkowo drogich mieszkań w aglomeracjach mogą być przecież mieszkania w okolicznych miejscowościach. Tylko czy tam w ogóle są budowane mieszkania? Maximilian Mendel: Owszem, ale powstaje ich o wiele mniej niż w dużych aglomeracjach. Np. w Warszawie dominuje budownictwo wielorodzinne, realizowane przez firmy deweloperskie, zaś w miejscowościach podwarszawskich prym wiodą inwestorzy indywidualni, budujący domy na własne potrzeby. Bloki powstają głównie wzdłuż dróg krajowych oraz linii kolejowych, np. w takich miejscowościach jak Piastów, Pruszków, Grodzisk Mazowiecki, Żyrardów, Zielonka czy Wołomin. Chodzi o możliwość szybkiego dojazdu do miasta. A ceny mieszkań są dużo niższe niż w aglomeracjach? M. Mendel: W podwarszawskich miejscowościach zdarzają się ceny poniżej 4 tys. zł za m kw. Za tyle nie kupi się mieszkania w dzielnicach centralnych Warszawy, ale już w dzielnicach peryferyjnych można znaleźć ceny zbliżone. Dlatego w praktyce konkurencją dla mieszkań w mieście są domy jednorodzinne pod miastem. Dylemat stary jak świat: mieszkanie w mieście czy domek pod miastem. Jednak młodych ludzi na ogół nie stać na taki wydatek. Budowa domu plus działka w przyzwoitym miejscu może pochłonąć 400-700 tys. zł. Na przyzwoite mieszkanie wystarczy 200-250 tys. zł. M. Mendel: W miejscowościach podwarszawskich można znaleźć domy i za 350 tys. zł. Rodzina, która dysponuje taką kwotą, zaczyna się więc zastanawiać, czy nie lepiej kupić dom z działką zamiast mieszkania. Mimo to są deweloperzy, którzy są skłonni budować mieszkania w małych miejscowościach. Maciej Gnoiński: Kiedy 15 lat temu spółka Construction zaczęła budować mieszkania w Ząbkach, wielu ludzi się dziwiło. Pytano, skąd taka decyzja, skoro jest dużo innych miejsc bliżej centrum. Ale już wtedy widzieliśmy zalety Ząbek, które są oddalone o 9,5 km od placu Bankowego w Warszawie. Biorąc pod uwagę coraz lepszą infrastrukturę i transport miejski, perspektywa dojazdu nawet 50 km nie wydaje się problemem. Na przykład w Stanach Zjednoczonych wiele osób dojeżdża do pracy nawet 100 km. Zajmuje to około godziny. W tym czasie można wysłuchać wiadomości, wypić kawę i wykonać parę telefonów. Monika Perekitko: Moja firma również zdecydowała się na budowę mieszkań w miejscowościach podwarszawskich. Dlaczego? Mieszkania w lokalizacjach podmiejskich zwykle są tańsze, a dla klienta podejmującego decyzję o zakupie własnego M najważniejsza jest cena. Jeśli ktoś kupuje 50 m kw., może zaoszczędzić na metrze 1-2 tys. zł, czyli 50-100 tys. zł. To znaczna suma, bo pozwala wykończyć mieszkanie pod klucz, a nawet je umeblować. Pan Mendel wspomniał, że w miejscowościach podwarszawskich ceny są podobne do tych na obrzeżach Warszawy. To prawda. Jednak za miastem mieszkania mają na ogół lepszy standard, a zabudowa jest zdecydowanie mniej intensywna, czyli budynki są dużo niższe, bardziej od siebie oddalone. A co z infrastrukturą? Dzielnice warszawskie na ogół mają zalążek infrastruktury, np. drogi, wodociągi czy kanalizację. Ale np. w Ożarowie, gdzie ziemia jest sporo tańsza, mamy do czynienia z pustynią medialną. W takiej sytuacji deweloper musi sam budować infrastrukturę. Zdecydowanie rzadziej odbywa się to przy współudziale gminy. Na szczęście nie przy wszystkich inwestycjach podmiejskich konieczna jest budowa infrastruktury. Łukasz Madej: Nikt nie buduje mieszkań po to, żeby je sprzedawać jak najtaniej. Deweloper rusza z dużym projektem kawałek od granicy miasta po to, by wygenerować jak najwyższą wartość tego miejsca. I być może mieszkania kosztują na początku poniżej 4 tys. zł za m kw. Jednak to, czy po kilku latach zaczną się zbliżać do cen warszawskich, zależy od dobrej współpracy deweloperów z administracją lokalną. Jest to kwestia absolutnie najważniejsza. Bo jeśli ta współpraca nie układa się dobrze, może być tak jak w niektórych miejscach Białołęki, gdzie szkoły są trzyzmianowe, a zajęcia kończą się o godz. 21. W małych miejscowościach deweloper musi wręcz zmusić samorządowców do myślenia w kategoriach miejskich. Załóżmy, że jestem zainteresowany kupnem mieszkania w małej miejscowości. Czy powinienem spodziewać się kłopotów z uzyskaniem kredytu na ten cel? Michał Macierzyński: Tak. Trudniej jest dostać kredyt na mieszkanie pod miastem niż na mieszkanie w mieście. Dlaczego? Bo banki muszą dbać o powierzone im pieniądze. A poważnie - poza miastem zazwyczaj budują mniejsi deweloperzy, którzy dla banków są mniej wiarygodni niż potentaci budujący w aglomeracjach. Poza tym banki mają tam dobrą bazę danych dotyczącą cen nieruchomości, a łatwiej jest ocenić ryzyko, wiedząc, ile one kosztują. W małych miejscowościach transakcji jest niewiele, więc trudniej jest ocenić ryzyko. Wiem z rozmów z klientami, że banki przyglądają im się bardzo uważnie. Np. każda wydana decyzja kredytowa jest poprzedzona wizytą przedstawiciela banku na budowie. Jednak nie nazwałabym tego dyskryminacją. Czy ktoś z państwa mieszka pod Warszawą? Ja kupiłam mieszkanie w Pruszkowie. Dlaczego tam? Alternatywą było mieszkanie na obrzeżach, np. w dalekiej Białołęce. Odległość do pracy miałabym niemal taką samą jak z Pruszkowa. Wybrałam to miasteczko z trzech powodów. Nie czuję się tu obco w anonimowym blokowisku, jest lepsza infrastruktura, taka jak przedszkola i szkoły, oraz mniej czasu zajmuje mi dojazd do biura. Mam do wyboru pociąg, autobus i samochód. Na co dzień korzystam z pociągu i bardzo sobie chwalę ten środek lokomocji. Ile czasu zajmuje pani podróż do centrum? Rano 23 minuty. Z Ożarowa, gdzie budujemy mieszkania, pociągi kursują co 15-20 minut, zaś dojazd zajmuje zaledwie 20 minut. W miejscowościach podwarszawskich coraz częściej widzę przy dworcach kolejowych parkingi, na których można zostawić auto i przesiąść się do pociągu. A ja się tak cały czas zastanawiam, czy zamiast kupować mieszkanie, nie lepiej jest je nająć w dobrej lokalizacji w Warszawie. Widziałem u znajomych, jakie są fajne inwestycje pod miastem. I rzeczywiście nie jest tak, że sąsiad sąsiadowi może rękę podać przez okno. Z drugiej strony, nie wiem, czy to taka frajda dojeżdżać zimą pociągiem. A jeśli samochodem, to ile wydamy na benzynę, ile stracimy czasu, stojąc w korkach? Z pewnością infrastruktura komunikacyjna poprawi się, ale czy do tego czasu nie lepiej pomieszkać w najętym mieszkaniu? Zwłaszcza że najem w Warszawie może być nawet o połowę tańszy niż kupno mieszkania za kredyt. Ja wiem, że to nie jest normalna sytuacja, więc albo stanieją mieszkania, albo kredyty. Tej drugiej opcji raczej nie przewiduję. Zasiał pan wątpliwości. Jestem tego samego zdania co pan, że najem jest alternatywą, którą należy rozważyć. Jest szansa, że rząd stworzy program, który zachęci deweloperów do budowy mieszkań na wynajem. Ministerstwo Infrastruktury już pracuje nad jego założeniami. Idea jest taka: państwo poręczy kredyty na budowę mieszkań Towarzystwom Budownictwa Społecznego (TBS), spółdzielniom i firmom deweloperskim. Będzie jednak kilka wymogów, np. cena mieszkań nie mogłaby przekroczyć określonego pułapu. Lokator takiego mieszkania musiałby przy podpisywaniu umowy przedwstępnej wpłacić co najmniej 30 proc. ceny w formie zaliczki (w razie rezygnacji z mieszkania byłaby zwracana). Resztę najemca spłacałby w czynszu. Mógłby też - w razie przypływu gotówki - dzięki jednorazowej wpłacie stać się właścicielem mieszkania. Co sądzicie o tym pomyśle? Mam nadzieję, że będzie wdrożony. Budowa czynszówek może być z punktu widzenia firm deweloperskich i funduszy inwestycyjnych równie opłacalnym biznesem jak biurowce, magazyny czy centra handlowe. Ale czy społeczeństwo taki program zaakceptuje? Polacy traktują mieszkania jako najwyższe dobro, są w stanie ponieść wiele wyrzeczeń, ale na tę ratę kredytu zawsze znajdą pieniądze. Bo nie mają alternatywy. Z pewnością przyjrzymy się temu programowi, jeśli powstanie. Trudno komentować plany ministerstwa, gdyż nie znamy ich ostatecznego kształtu. Natomiast projekt budowy mieszkań pod wynajem z możliwością ich wykupienia przez najemców był już wcześniej rozważany. Na pewno istotne jest, aby określić możliwości egzekwowania należności przez dewelopera od lokatora zalegającego z opłatami za mieszkanie. M. Mendel: Może rynek mieszkaniowy w Polsce zacznie się upodabniać do rynku niemieckiego, gdzie ponad połowa mieszkań jest na wynajem. Jednak jest to wizja mało realna.

Wszędzie jest napisane, że mając dom pod miastem traci się dużo czasu na dojazd. A to rozumiem, że w mieście nie ma korków, a swoje mieszkanie mamy akurat 5 minut drogi pieszo od swojej pracy.

Wiele osób stoi przed tą decyzją zarówno podczas kupna, jak i wynajmu. Czy lepiej zakupić domek na wsi lub na obrzeżach miasta, czy jednak mieszkanie w samym centrum? Postanowiliśmy dokładnie przypatrzeć się wszelakim czynnikom, a także rozpisaliśmy dla was zarówno plusy, jak i minusy każdej decyzji. Mamy nadzieję, że dzięki temu, wybór będzie dla was nieco łatwiejszy. Domek na wsi – plusy i minusy Domek na wsi czy na obrzeżach miasta ma z pewnością wiel class="td-classic-facebook">

gMiDLRe.
  • zl27yx66j1.pages.dev/92
  • zl27yx66j1.pages.dev/40
  • zl27yx66j1.pages.dev/41
  • zl27yx66j1.pages.dev/2
  • zl27yx66j1.pages.dev/59
  • zl27yx66j1.pages.dev/92
  • zl27yx66j1.pages.dev/74
  • zl27yx66j1.pages.dev/19
  • mieszkanie czy dom pod miastem